Irma

Sobota, 26 sierpnia 2017 roku był pięknym dniem na Karaibach, jak to na Karaibach. Mnóstwo turystów okupowało hotele, bary, plaże były pełne, życie toczyło się zwyczajnie, jak na tropikalne wyspy przystało…

Tymczasem 4240 kilometrów na wschód od Karaibów, nad innym turystycznym rajem zaczął się sztorm tropikalny, który poczatkowo nie budził niepokoju. Ale już 31 sierpnia ów sztorm zaczął gwałtownie przemieszczać się znad Wysp Zielonego Przylądka na zachód, pędząc przez Atlantyk z rosnącą siłą. 4 września dostał piątą, najwyższą huraganową kategorię i imię Irma. Wiał już wtedy z prędkością 300 km/h i nie zamierzał zwolnić.

Pierwszym krajem na drodze Irmy była Antigua i Barbuda. Irma zniszczyła 90 % budynków. 6 września dotarła do Sint Maarten, zabijając 15 osób i niszcząc całą wyspę. 8 września straty oszacowano na 4 miliardy dolarów.

Sint-Maarten, 7 september 2017..Steunverlening na passage van orkaan Irma. De koninklijke marine levert hulp met oa Zr.Ms. Zeeland en Zr.Ms. Pelikaan.

Potem Irma powiała do Anguilli, Kubę, Haiti, Puerto Rico, Barbados aż dotarła do wybrzeży USA i tam straciła impet. Ale zniszczenia oszacowano na 25 miliardów dolarów, a nie wzięto pod uwagę strat na Haiti (brak danych) i zabiła ponad 80 osób.

Siedem lat później idziemy wzdłuż głównej promenady wyspy Sint Maarten. Niektóre budynki zostały odbudowane po kompletnym zniszczeniu, tak jak ta restauracja, na której wisi tablica upamietniająca tamtą katastrofę. Jest na niej napisane, że budynek powstał z drewna znalezionego w okolicy i jest świadectwem determinacji i siły tamtejszych ludzi. „Now have a drink and celebrate life with us” – „teraz napij się i świętuj z nami życie”. Wzruszające…

Sint Maarten

Na promenadzie jest spokojnie, niedługo zajdzie słońce, na plaży bawi się grupa młodzieży, przechadzają się staruszkowie, woda jest ciepła i pluszcze cicho, w knajpkach siedzą zadowoleni ludzie… W kawiarni Pan i Władca pije karaibskie piwo, ja kawę, rozmawiamy z młodą Holenderką, która pracuje jako kelnerka. Tęskni za Amsterdamem, ale nie chce wracać…

Sint Maarten

Przyroda też odrodziła się po zniszczeniach i możemy ją podziwiać w całej okazałości, choć może nie miała jeszcze czasu, żeby osiągnąć wspaniałość sprzed katastrofy, ale wygląda nieźle.

Musimy wracać na statek, bo niedługo wyruszamy… na następną wyspę. Opuszczamy nie tylko Philipsburg i Sint Maarten, ale też Karaiby. Popłyniemy 888 mil morskich (1645 kilometrów) prawie całkiem na północ, mijając Bahamy i Florydę… Na północ! Może wreszcie będzie chłodniej!

A, jeszcze obiecane zdjęcie torby z żółwiami (torba oprócz namalowanych żółwi ma jeszcze małego żółwia przyczepionego do ucha, widać go po lewej stronie u góry) i delfiny o zachodzie słońca.

5 myśli na temat “Irma

  1. Bardzo dramatyczna tragedia z tym tropikalnym huraganem. Przyroda sobie poradziła, a ludzie zginęli na zawsze.
    Tropiki przecudne, żeby tylko mniej grzało…

    Polubienie

  2. Huragany powodują niewyobrażalne straty, nawet u nas gwałtowne burze zniszczyły sporo lasów i domów. Pamiętam moje pierwsze wrażenia po powodzi, gdy jechaliśmy przez Wrocław…

    W taki upał, to nawet nie chce się aparatu wyjąc, życzę więc chłodniejszego klimatu:-)

    Polubienie

  3. To niesamowite, jak mocno ludzie potrafią się podnieść po tragedii i jak silna jest ludzka determinacja. Historia o odbudowie restauracji na Sint Maarten, wspomnienie o katastrofie, ale także zachęta do świętowania życia, jest prawdziwie inspirująca. To dowód na to, że nawet w najtrudniejszych chwilach ludzie potrafią odnaleźć siłę, by iść naprzód i cieszyć się chwilami szczęścia.

    Polubienie

  4. Torba urocza 🙂 (małe żółwiki, te żywe, na filmach, zawsze mnie rozczulają).

    Nawet nie pamiętałam o huraganie Irma. Syn był tam rok przed kataklizmem. Siły żywiołów są przerażające, a człowiek taki mizerny w obliczu przyrody. Ale ma silnego ducha, no i kocha swoje miejsce na Ziemi. Te huragany na Karaibach są cykliczne, ale rzadko tak tragiczne, na szczęście.

    Dokąd teraz? Nie mogę się już doczekać relacji. Czy dotarliście na Azory? Pozdrawiam serdecznie!

    A ja właśnie dotarłam do domu po rejsie. Jak tu ogarnę, to opiszę wrażenia. Pa!

    Polubienie

  5. No właśnie… Zwykle słyszymy, że jakiś straszny kataklizm dotknął Florydę albo południowe wybrzeże USA. A przecież „po drodze” na pewno przewalił się właśnie przez Karaiby. O tym już mniej słyszymy. O tym media rzadziej wspominają. A przecież tam żyje też mnóstwo ludzi, którzy przecież chcą być szczęśliwi.

    Podziwiam ich optymizm i pogodę ducha.

    Serdeczności.

    Polubienie

Dodaj komentarz