Starej Anglii brzeg – dzień 2

4 grudnia, temp. powietrza ok. 5 stopni, temp. wody – 11 stopni. Pozycja: gdzieś na Morzu Północnym

Statkiem targa wiatr, wszystko trzeszczy, kołysze się i trzęsie. Coś stuka o burty, silniki pracują na najwyższych obrotach, wprawiając w drgania wszystko wokół. Płyniemy z największą osiągalną prędkością dwudziestu dwóch węzłów, żeby uciec przed wielkim sztormem, nadciągającym z północnego Atlantyku. Już teraz fale mają wysokość ośmiu metrów, a ma być jeszcze gorzej, choć trudno w to uwierzyć. Drzwi na pokłady zewnętrzne są zamknięte, za oknami panuje ponury półmrok. Przez zalane wodą okno widzę czasem w oddali światła innych statków, które znikają i pojawiają się niesione wielkimi falami.

Na Morzu Północnym

Jutro mieliśmy dopłynąć do Portsmouth, ale około południa kapitan ogłosił, że z powodu nadciągającego morskiego kataklizmu, zamiast do Anglii, płyniemy do północnej Hiszpanii. Umkniemy w ten sposób przeznaczeniu, które niechybnie by nas dopadło, gdybyśmy nie zmienili kursu. Z Neptunem nie ma żartów, więc pogodzeni z losem poszliśmy zwiedzać statek, o ile zataczanie się od ściany do ściany można nazwać zwiedzaniem.

Statek nazywa się AIDAMAR, jest prawie nowy, został zwodowany w 2012 roku i pływa pod włoską banderą. Kosztował 420 milionów dolarów, może zabrać ponad 2 tysiące pasażerów i ponad 600 członków załogi. Dla nas najważniejsze jest jedzenie, więc odnajdujemy wszystkie restauracje, po drodze odkrywamy kasyno, teatr i pralnię.

Teatr z trzypoziomową widownią

Mijaliśmy majaczące w oddali białe klify Dover, czyli przedzieramy się przez Kanał La Manche, zwany również Angielskim. Przed nami jeszcze cała noc i kolejny dzień na burzliwych, owianych ponurą sławą wodach Zatoki Biskajskiej.

11 myśli na temat “Starej Anglii brzeg – dzień 2

  1. Jejku, jejku, niech przestanie wiać i kołysać! Od samego czytania czuję się jakbym zataczała się razem z Tobą 😉
    Ja też uwielbiam jedzenie, ale zastanawiam się jak można jeść (nie wspominając o delektowaniu się potrawami) przy takiej pogodzie? Da się przyzwyczaić?
    Trzymam kciuki, żeby Zatoka Biskajska okazała się łaskawa 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. Aniu, twoje komentarze były w poczekalni, nie wiem dlaczego. Dziękuję że czytasz. Co do jedzenia w czasie sztormowym, to cóż… przyzwyczaić się nie można 🙂 Mózg decyduje za nas – jeśli znosi kołysanie, nie ma nic przeciwko jedzeniu. I odwrotnie. Nie ma co kombinować 😀

      Polubienie

  2. Brrrrr!!! Ja nawet jak wioslowalam w kajaku bałam się najmniejszych fal, a co dopiero na pełnym morzu w takim zimnie!!!! Odważna jesteś 😍
    Ja dzisiaj zakończyłam oglądanie trzydniówki wyborczej, wytrwałam do ostatnich przemówień, na zakończenie obejrzalam żenującą minę niemojego prezydenta 😱
    A teraz jest 11.00 i dopiero wyłażę z betów robić śniadanie….

    Wioslujcie szybciej w stronę ciepełka, szmaragdowe morze i kolorowe rybki przecież na was czekają 😊
    Buźka! ❤

    Polubione przez 1 osoba

  3. Cenię sobie Twoje poczucie humoru oraz wyszukiwanie dobrych stron tego, co dla innych byłoby powodem do narzekania. Na samą myśl o wysokich falach dostałabym morskiej choroby i nie wychodziła z kajuty, a Ty zataczając się od ściany do ściany uskuteczniasz zwiedzanie. Super bohaterka! Pamiętaj o swoim zdrowiu, dbaj o siebie, a przede wszystkim zero stresu, bo to on w wielu wypadkach odpowiada za choróbska, które nas nękają.
    Zasyłam pozdrowienia z Krakowa i wiele miłych chwil w czasie podróży.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz