Aruba – divi-divi, pelikany i zemsta koralowca

Moja pierwsza plaża na Karaibach… biały piasek, szmaragdowe morze, przejrzysta woda, smród spalin i tłumy. Plaże na Arubie są długie, ale wąskie (czy też szerokie, ale krótkie?), tuż obok biegną ulice i inne drogi, nie wspominając o parkingach na setki samochodów. Wygląda to tak:

Aruba

„Nasza” plaża nazywa się Arashi. Są na niej leżaki i parasole kryte trzciną, ale są już zajęte. Udaje mi się znaleźć miejsce pod palmą, młody człowiek przynosi leżaki i leżymy. Słońce praży tak, jakby chciało wypalić mi dziurę w ramieniu. Jestem posmarowana filtrem 100, ale wieczorem i tak będę cierpieć z czerwoną skórą.

Na palmie siedzą ptaszki i gadają coś.

Pan i Władca postanawia wykorzystać w pełni plażowe atrakcje i postanawia się wykąpać. Pamiętacie co pisałam o koralowcach? Nie można ich niszczyć, zbierać… nie można nic z nimi robić. Niestety, Pan i Władca spotyka na swej podwodnej drodze koralowca właśnie i zupełnie niechcący jego stopa nawiązuje kontakt z tym cennym zwierzęciem. Wygrywa koralowiec – stopa PiW jest spuchnięta i obolała przez kilka kolejnych dni.

Ja tymczasem stoję na brzegu i obserwuję pelikany, które nie zważając na tłum ludzi polują niestrudzenie na rybki, rzucając się w wodę jak pierzaste pociski. Nagrałam krótkie filmiki:

Aruba to jedno z niewielu miejsc, gdzie można spotkać divi-divi. Nazywa się tak drzewa, które rosną głównie tutaj i rosną w bardzo charakterystyczny sposób – w kierunku południowo-zachodnim.

Aruba and divi-divi

Ładne, prawda? Ponoć próby sadzenia tych drzew w innych rejonach geograficznych skończyły się niepowodzeniem. A ja się cieszę, że nie muszę się już suszyć na słońcu i możemy wracać na statek wesołym autobusem, przy przerażających dźwiękach „Rivers of Babylon” Boney M.

Odpływamy o zachodzie słońca, niezmiennie przy wtórze „Sail away” Enyi. Mamy do przepłynięcia 365 mil morskich (676 km) do następnej wyspy.

18 myśli na temat “Aruba – divi-divi, pelikany i zemsta koralowca

  1. Cudnie.
    Drzewa divi-divi. W kierunku południowo-zachodnim. W sumie wybrały najbardziej atrakcyjny kierunek.
    Sam bym tak wybrał;-);-):-)

    Czekam z niecierpliwością na następną. wyspę.

    Polubione przez 1 osoba

      1. No nareszcie ktoś zadał to pytanie! Myszko, Wielki Rejs trwał prawie dwa miesiące, wróciliśmy pod koniec stycznia, w środek zimy. Też mam wrażenie że to było daaawno temu. Całuski wiosenne

        Polubione przez 1 osoba

  2. Tak więc dzięki Tobie będę miała Karaiby z głowy – zaliczone, odfajkowane, a ponieważ piszesz o najbardziej zaskakujących historiach widzianych Twoimi oczami, jestem spokojna, że o wyspach wiem sporo, skoro zdjęcia dopełniają widzenie…
    Serdeczności

    Polubione przez 1 osoba

  3. Te pelikany ‚atakują’ jak pociski! Az strach! A ostre koralowce znam. Tam gdzie byłam (na Sumbawa) szwagrostwo oczyścili kawałek morza przy swoim domu z koralowców. Ale już kawałek dalej, gdy chciałam wejść do podpływającej łódki i sie omsknęłam do wody, to miałam uda i łydki podrapane przez te ostre ‚stwory”. Może tam trzeba używać takich „pantofli”, jak np. w Adriatyku (tam przeciw jeżowcom)? Te plaże i morze bardzo ładne i tych tłumów nie widać (nie to, co nad polskim Bałtykiem). Nawet aut tak bardzo nie widać 😉 Choc może je czuć (okropność). Drzewa też na oko przyjemne. I w ogóle Aruba mi sie podoba 🙂 Pozdrowionka!

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz