Santo Domingo – larimar, muzyczka i koty

Na kawkę poszliśmy w starej części miasta, zwanej Zona Colonial (albo Ciudad Colonial), wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jest to najstarsza, nieprzerwanie zamieszkana osada europejska w obu Amerykach. Naprawdę jest tam pięknie, urokliwie, cicho, spokojnie i… cieniście. Prawie pusto, w porównaniu z częścią miasta w której są sklepy, hotele i stragany.

Ciudad Colonial, Santo Domingo
Ciudad Colonial, Santo Domingo

Koty leżą w cieniu i nie zwracają uwagi na przechodniów

Zona Colonial, Santo Domingo

Wychodziliśmy z kawiarni wraz z kilkoma staruszkami, którzy idąc spotkali kilku innych gości. Zaczęli dyskutować głośno gestykulując. Myślałam, że jesteśmy świadkami jakiejś ulicznej sprzeczki, a oni nagle zaczęli grać i śpiewać! Jak nie kochać Dominikany.

Połaziliśmy jeszcze po starym mieście, ciesząc się chłodem w cieniu starych murów i drzew. Niedługo potem musieliśmy wracać na statek.

Muszę jeszcze opowiedzieć wam o larimar. To nieprawdopodobnie piękny kamień szlachetny, który wydobywa się w jednym tylko miejscu na świecie. Zgadnijcie gdzie. Tak, w Dominikanie! Wygląda jak Morze Karaibskie w tysiącach odcieni turkusu. Nie mogłam się oprzeć i kupiłam maleńkie, srebrne kolczyki z larimarem. Naprawdę malutkie… Kosztowały 7 dolców.

O 16-tej opuściliśmy piękną Dominikanę i jej wielki port.

Mamy do przepłynięcia 343 mile morskie (635 km) do następnej wyspy. Tymczasem siedząc na piątym pokładzie, odprowadzani przez pilota na małej łodzi patrzymy na oddalającą się wyspę Hispaniola.

10 myśli na temat “Santo Domingo – larimar, muzyczka i koty

  1. Ten pierwszy obrazek przypomniał mi uliczkę w Heraklionie na Krecie, piliśmy tam pyszne soki w greckiej knajpce. Takie spacery właśnie lubię, zakamarki, cień, ciekawostki…

    Polubione przez 1 osoba

  2. Niezwykle malownicze i klimatyczne miejsce, jakim jest Zona Colonial w Santo Domingo. Lokalni mieszkańcy są nie samowici, przerywają rozmowy aby zagrać i zaśpiewać, doskonale oddaje takie zachowanie atmosferę Dominikany – pełną radości, spontaniczności i muzykalności. To prawdziwa przyjemność móc doświadczyć takiej chwili w tak wyjątkowym miejscu 🙂

    Larimar brzmi niezwykle fascynująco – kamień o takim pięknym kolorze, przypominającym Morze Karaibskie, z pewnością jest unikatowym i wyjątkowym pamiątkowym przedmiotem. Opuszczanie tak pięknego miejsca jak Dominikana zapewne było bardo trudne, ale czas wyruszyć w dalsza podroż. Już nie mogę się doczekać kolejnego ciekawego miejsca na Twojej drodze 🙂 może będą to wyspy Bor Bor które są moim wielkim marzeniem

    Polubienie

  3. Piękne zdjęcia. I na pewno cudowne przeżycia;-)

    Choć Dominikana ma i ciemne strony… Szef naszego zespołu medycznego w Soziale Dienste Asyl kilkanaście lat spędził na Dominikanie. I często opowiada o swoich codziennych perypetiach. Straszliwym problemem jest tam korupcja. Opowiadał o wojskowych, którzy wymuszają haracz na kontrolowanych uchodźcach z Haiti. Potrafili nawet przyjść do przychodni i wymuszać opłaty od oczekujących w poczekalni Haitańczyków za to, że korzystają z ..„dominikańskiej” służby zdrowia (a przychodnia była utrzymywana przez szwajcarski Caritas). Dopiero po kilku interwencjach u władz udało im się ten proceder przerwać.

    Serdeczności.

    Polubienie

  4. Mieszkanie na Dominikanie niekoniecznie może być wspaniałe, natomiast przyroda czaruje.

    Larimar po raz pierwszy oglądam, nigdy wcześniej o tym kamieniu nie słyszałam.

    Zasyłam serdeczności

    Polubienie

Dodaj komentarz