I dalej na zachód… – dzień 10 i 11(na morzu)

12 – 13 grudnia 2023, pozycja: gdzieś na Atlantyku, słońce wzeszło o 7:30, zaszło o 17:49, temp. 26 stopni, lekkie zachmurzenie.

Dziś przestawimy czas o godzinę do tyłu po raz trzeci. Oznacza to, że obudzę się znowu za wcześnie o trzy godziny i będę czekać cichutko na świt i na śniadanko. Śniadanko zaczyna się od 7:30, kończy około 10-tej i jest jednym z najlepszych części dnia na morzu. Nie twierdzę, że się nudzę, ale niewiele mam do zrobienia w ciągu dnia, oprócz gapienia się na idealnie pusty horyzont, jazdy na rowerze na siłowni i jedzenia. Niewielu pasażerów mówi po angielsku, czy w innych znanych mi językach, więc nie spędzam czasu na ploteczkach czy morskich opowieściach (Andrzeju, jeśli to czytasz, to dziękuję za przypomnienie marynarskiej pieśni). Prawie wszyscy uczestnicy rejsu to Niemcy, reszta to Holendrzy i Szwajcarzy, a jeśli są goście z innych krajów, to nie miałam jeszcze okazji ich poznać.

In the middle of Atlantic

Zakumplowałam się więc z obsługą. Dziewczyny i chłopaki pochodzą z Azji, głównie z Indii, Filipin i Indonezji, a ich znajomość niemieckiego jest równie porywająca jak moja, więc gadamy sobie o pogodzie i o ich krajach, o tym że mają kontrakty jeszcze na osiem miesięcy, że kiepsko im płacą (ale zapominają o tym, że nie płacą za jedzenie i mieszkanie) i że praca nie jest strasznie ciężka, ale godziny pracy są długie i że tęsknią za swoimi wioskami / rodzinami. Niestety, nie jestem w stanie zapamiętać ich imion, choć oni jakimś cudem pamiętają moje.

Czasem myślę, żeby iść i poprosić o jakąś pracę, może marchewkę obiorę, albo obrusy poprasuję… I tak mija czas. Jeszcze trzy dni na oceanie, który jak dotąd jest bardzo grzeczny. I śliczny.

8 myśli na temat “I dalej na zachód… – dzień 10 i 11(na morzu)

Dodaj komentarz